Rzadko zdarza mi się pisać subiektywne teksty i opinie o wydarzeniach, jednak tym razem nadeszła ku temu odpowiednia pora. W sobotę 2 marca w płockiej kawiarni Charlie odbył się wernisaż naszej lokalnej artystki Iwony Motylewskiej Białek.
Chłodny i słoneczny dzień. Razem G. jedziemy dobrze znaną nam drogą w kierunku Płocka. Rozmawiamy o aktualnych wydarzeniach. G. martwi się czy będzie gdzie zaparkować. Kawiarnia Charlie znajduje się przy ul. Tumskiej, tuż obok kina.
Przyjeżdżamy chwilę wcześniej. Mamy jeszcze dwadzieścia minut żeby na spokojnie obejrzeć wystawę. Wejście do kawiarni zlokalizowane jest w małym podwórku – trochę jak w Neapolu, gdzie tego typu lokale rozsiane są w najmniej spodziewanych miejscach – jednym słowem urokliwie.
Wernisaż rozpoczyna się o 17. Na otwarcie przybywa kilkadziesiąt osób. Mimo ścisku kameralny klimat tego miejsca zostaje jednak zachowany. Licznie stawiają się goście z Gąbina - wiele znajomych twarzy m.in. dyrektor Wachowicz oraz członkowie Amatorskiego Teatru Niewielkiego.
A jak wypada sama wystawa? Zacznę może od jej oficjalnego opisu:
Kobiece ciało zawsze jest intrygujące, często definiuje je spojrzenie osoby patrzącej. Tym razem kobieta patrzy na kobietę, a może tylko na kobiece ciało… Osoba czy obiekt? Poszukajmy odpowiedzi :)
Przechodzę od obrazu do obrazu i patrzę na nagie ciała - doskonałe w swej niedoskonałości. Same torsy - pozbawione głów, trochę zdehumanizowane ale bardzo ludzkie i naturalne jednocześnie. Brak tutaj przerysowania i ideałów. To nie są ciała plastikowych modelek. Na obrazach widać matki rodzące dzieci, starzejące się w troskach i trudach dnia codziennego kobiety, które z determinacją stawiają czoło całemu światu. Moją uwagę przykuła zwłaszcza jedna praca, trochę inna od pozostałych – przedstawiająca siedzącą na schodach dziewczynę. W tle widać jakieś wejście i błękit nieba. G. twierdzi, ze to wejście do raju – ja wręcz przeciwnie, że to raj utracony. Każdy ma swoją wizję i dobrze, bo pola do interpretacji jest w obrazach Iwony naprawdę dużo.
Na przybyłych gości czekają słodkie przekąski i lampka wina. I dobrze – bo wino i sztuka to wspaniałe połączenie. Dla mnie wielkim atutem jest kawa i to nie byle jaka -serwowana z porządnego, wielkiego jak stodoła ekspresu ciśnieniowego. Po prostu 9 atmosfer szczęścia.
Wystawa będzie dostępna w kawiarni Charlie przez cały marzec. A czy zobaczymy ją również w Gąbinie? Z pewnością tak. Towarzystwo Miłośników Ziemi Gąbińskiej, kojarzone dotąd tylko z historią, planuje przygotować wystawę sztuki współczesnej, na której prace Iwony z pewnością się pojawią.
Z wernisażu wychodzimy około 18:30. Słońca już nie ma, ale w głowie siedzą jeszcze minione wydarzenia i przeżycia, o których z G. rozmawiamy przez całe 30 minut drogi powrotnej do Gąbina…
Opracowanie:. W. Olszewski
Fot: G. Szaliński